Pracownicze PMS – Ty też to masz? Moje luźne spostrzeżenia!

Dzisiaj to zdecydowanie nie był mój najlepszy dzień w pracy. Zaplanowałem sobie kilka działań i wyszło jak zwykle. Szef zarzucił mnie zupełnie inną robotą. Finał: wtorkowa praca po godzinach! A do weekendu jeszcze 3 dni…Czuję, że mam PMS, moja kobieta mówi, że to najgorszy czas w trakcie miesiąca. Mój właśnie się zaczął!

Syndrom ostatniego tygodnia czyli jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę!

Pracuję częściowo jako freelancer. Częściowo, bo wiąże mnie silna więź z jedną z firm. Sprawa wygląda tak, że wystawiam im fakturę, ale pracuje po części jak pracownik na umowie. Teoretycznie spoko, ale niestety własna działalność nie uprawnia mnie do rzucenia robotą, pomachania ręką i nie wywiązania się z działań. Wszystko musi być zrobione na czas. Na czas którego niestety nie ma zbyt wiele. Ostatni tydzień w pracy, przynajmniej mojej to tragedia. Mnóstwo rzeczy trzeba oddać, a liczba raportów wzrasta z minuty na minutę. Efekt: sfrustrowanie, ból brzucha i „jasna cholera” , która przyświeca mi myśl: rzuć wszystko i idź na swoje!

PMS mają nie tylko kobiety!

Biorąc pod uwagę fakt, że PMS występuje z reguły raz w miesiącu (poprawcie mnie jeśli się mylę) to mogę powiedzieć, że chyba mnie też dotyczy. Zły nastrój dopada mnie bowiem zwykle w okolicy 25 i trzyma aż do 1-2 dnia miesiąca. Wszystkie objawy są podobne: jestem nerwowy, krzyczę, bywam bardzo niemiły dla współpracowników, szybko się zniechęcam. Nawet zalewa mnie krew, zwłaszcza wtedy, kiedy myślę, że wszystko zrobiłem a na skrzynkę spływają kolejne zadania…

źródło: ninapaley.com
źródło: ninapaley.com

Normalnie jestem spokojny!

Ale w te dni staję się nie do zniesienia. Podobno nie da się ze mną „pogadać”. I trudno się dziwić, skoro w mojej głowie ciągle buszują myśli dotyczące zadań, słupków, wpisów, co, ile, czego, czy poszło? Dobra, klepnięte. Dajemy dalej. Oby do weekendu! Weekendu? Przecież ja nie mam weekendu. Ostatni tydzień pracy trwa 7 dni. Nie ma czasu na weekend. Wypoczynek jest dla leniwych. Tak chyba uważa mój szef, który zadania z reguły rozdziela w piątek o 16.00.

źródło: lolsnaps.com
źródło: lolsnaps.com

Pracuję, nie śpię, pracuję, nie jem, pracuję i o dziwo nie umieram

Intensywna praca kończy się z reguły w kolejny poniedziałek. Wtedy wychodzę o 14.00 i mam całe 12 godzin spokoju. Do wtorku, wtedy zaczyna się nowe harmo. Ale spokojnie, przecież do ostatniego tygodnia jest jeszcze trochę czasu…

Trochę gadaniny, żali i PMSowych wypocin. Lubię się czasem wygadać. I wiecie co, uważajcie na te PMSy to pierwszy krok do wypalenia, pracoholizmu i frustracji, która zmieni się zapewne w nienawiść do swojej pracy! Mówię to ja, człowiek, który dokładnie 26 maja ma przed sobą jeszcze 6 trudnych dni…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *