Przyjaciel, wróg, a może doradca? Współczesny menadżer!

Przyjmując się do danej firmy zazwyczaj mamy już dokładnie zaplanowaną ścieżkę swojej kariery, co najmniej  na kolejny rok. Mało kto w dzisiejszych czasach czerpie przyjemność z pracy na jednym stanowisku, bez rozwijania swoich umiejętności i awansu.

Wiadomo, im wyższe stanowisko, tym więcej obowiązków. Niekiedy obowiązki te wiążą się także z zarządzaniem pewną, określoną grupą osób. Co zrobić, by robić to umiejętnie ? być nie tylko menadżerem, którego wszyscy się boją, ale być przede wszystkim doradcą? Skąd wiedzieć jak ustalić granice szef-kolega?

Im wyższe stanowisko, tym więcej pieniędzy spływających na twoje konto, Czasem kilka cyferek więcej może spowodować, że przysłowiowa sodówka uderza nam do głowy. Dawni koledzy stają się kimś gorszym, mającym mniej władzy, kimś kim się pomiata.
Niestety takie zachowanie nie jest w żaden sposób powiązane z umiejętnym zarządzaniem zespołem.

Prędzej czy później niezadowoleni pracownicy zbuntują się bowiem przeciwko naszym zaborczym rządom a my, zamiast zbierać laury zostaniemy bez personelu, w dodatku z niezadowolonym szefem na głowie.

Bycie kierownikiem to trudne zadanie. Przede wszystkim trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy motywacją swoich pracowników, udzielaniem im wsparcia a także kontrolą i nadzorowaniem powierzonym im zadań.

Zrobię wszystko, by moi pracownicy mnie lubili?
Niestety w taką rolę najczęściej wcielają się ci menadżerowie, którzy swoje stanowiska zajmują od niedawna. Zamiast delegować niewdzięczne zadanie pomiędzy pracowników, przyjmują je na siebie.

Zrobią wszystko, by tylko być lubianym. Tym bardziej, że ich pracownicy to do niedawna koledzy z jednego działu.
Takie działanie na dłuższą metę przynosi efekt odwrotny. Podwładni zamiast szanować swojego przełożonego, wykorzystują go, co prowadzi do niezdrowych relacji w zespole i dodatkowych napięć na linii menedżer – zespół.

źródło: kariera.com.pl
źródło: kariera.com.pl

Szef zawsze ma racje
Niektórzy menadżerowie nie dopuszczając do siebie myśli, że ktoś z ich działu mógłby być mądrzejszy od nich, nie pozwalają na wymianę zdań. Sami wiedzą najlepiej, co jest dobre dla firmy, sami planują strategiczne działania.

Syndrom „ja wiem najlepiej” prowadzi do sytuacji, w której podwładni czują się coraz bardziej odsuwani od kreatywnego myślenia, a zostają skazani jedynie do wykonywania poleceń.

Przyjaciel od serca
Awans jednego z kolegów powoduje, że nie można dłużej pozostawać w takich samych relacjach jak w momencie pracy na tych samych stanowiskach. Menadżer ma przecież dostęp do często poufnych informacji, musi podejmować decyzje dotyczące całego zespołu.

Próba utrzymania relacji koleżeńskich za wszelką cenę i udawanie, że sytuacja się nie zmieniła, może skutkować błędnymi decyzjami i słabszymi rezultatami całego działu.

źródło: experto24.pl
źródło: experto24.pl

Pan i władca na krańcu świata
Przyjęcie roli bezwzględnego egzekutora postanowień i rozkazów to kolejna pułapka, w którą wpadają w szczególności świeżo upieczeni menedżerowie. Takie zarządzanie jedynie poprzez rozkazy, kontrolę i decyzje może się sprawdzić w armii na wojnie, jednak nie w firmie przy typowych zadaniach, które wymagają kreatywnego myślenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *